Krzyki i szepty

Mrówcza megalomania.

wyciszenie Wszystko i wszyscy jakby sprzysięgli się przeciwko mnie! Nic mi się nie udaje! Porażka za porażką!

Czuję wtedy, że za chwilę, albo wybuchnę ze złości, albo się rozryczę. W sercu chowam do wszystkich żal. I za co? Nie do końca wiem. Czuję się skrzywdzona, zraniona. Mam wrażenie, że cały świat sprzysiągł się przeciwko mnie…

Co wtedy robię?

Idę na daleki spacer do lasu, przytulam się do pnia drzewa i chłonę w siebie jego siłę i spokój.

Maszeruję przez pola i łąki wsłuchując się w ptasi śpiew, wypatrując sarn i zajęcy.

Siadam na brzegu rzeki i patrzę w przepływający nurt.

Podziwiam zachód słońca nad łąką, równie piękny jak ten nad morzem.

Kładę się na sianie i wdycham jego zapach.

Idę do lasu na grzyby lub na jagody.

W dni, gdy nie chce mi się daleko spacerować, to po prostu idę do moich kóz, głaszczę je, karmię chlebkiem i patrzę na ich zabawy.

Wszystko zależy od pory roku i dnia. Sposobów mam dziesiątki i zawsze działają.

Po prostu zachwycam się pięknem otaczającego mnie świata i wyciszam się.

Na nowo odzyskuję poczucie proporcji.

I dociera do mnie, że… to ja sama pozwoliłam wielu moim problemom urosnąć do takich rozmiarów!

Tak naprawdę, ja i moje problemy jesteśmy wielcy i istotni tylko w moich własnych oczach. Dla świata nie istniejemy. Po co więc miałby ze mną walczyć?

Odzyskuję właściwe proporcje w ocenie przeszkód, które muszę pokonać. Mobilizuję się do dalszej walki.

Bo życie ciągłą walką jest!

Obym zawsze mogła toczyć ją wg zasad fair play!

LiniSemen

Podziel się tym wpisem ze znajomymi na:
Tagi:
Dodane przez LiniSemen 3 maja 2009 Krzyki i szepty

Skomentuj

Spam protection by WP Captcha-Free


Wieś Stany k. Nowej Soli | Sklep z rękodziełem, papierowąwikliną, ekowyrobami