Tak. Nasza Małgosia jest tego żywym przykładem.
Dla przypomnienia- Małgosia to kura rasy silka. Ozdobna kura. Cała bielusieńka i puchowa. Właściwie nie ma twardych piór, tylko pokrywa ją puch. Nasza kura jest już wiekowa, bo ma przeszło sześć lat. Jaśku, kogut od pary, zdechł jesienią. Małgosia nawet o tym nie wiedziała, w tym czasie odchowywała nowe stadka kur zielononóżek. Dopiero tydzień temu przeniosłam Małgosię i jej kurczaki do wspólnego kurnika. Dołączyły do reszty stadka.
Małgosia wróciła na stare śmieci, ale układy w stadzie są już nowe.
Dopóki żył Jaśku i on rządził w kurniku, to Małgosia przy nim również rządziła. Nawet wręcz szarogęsiła się. Zawsze pierwsza ruszała do jedzenia i całą resztę kur odganiała od ziarenek zboża. Te młodsze podkradały jej jedzenie, a w razie ataku z jej strony, salwowały się ucieczką. Bo Małgośka potrafiła z dzioba ostro przyłożyć!
Nie trzymała się stada, jak pozostałe kury, tylko zawsze zajmowała miejsce z boku, z dala. Nie potrzebowała towarzystwa reszty kur. Dla niej istniał tylko Jasiu. Wszędzie razem. Razem jedli, spacerowali i spali.
Spali zawsze w koszyku wypełnionym siankiem, a nie jak cała reszta kur- na grzędzie. Koszyk miał służyć kurom do znoszenia jaj, ale nasza parka seniorów zaanektowała go na swój wyłączny użytek. Zwłaszcza Małgośka.
Zdarzało się, że inna kura kręci się przed gniazdem, łapami przebiera, czuje, że już, już… musi!
Zaczyna nerwowo gdakać do Małgośki:
- Ko, ko, kochana złaź z tego gniazda, bo ku, ku, kuper mi rozerwie!
A Małgośka nic. Albo z flegmą:
- Ko. Ko. Kogo to obchodzi?
Po Jaśku było widać, że on może i chętnie ustąpiłby młodej pani, ale wystarczyło ostrzegawcze:
- KO!- z dzioba Małgosi i Jaśko siedział jak trusia.
Oczywiście, jak tylko odkryliśmy, dlaczego nasze kury znoszą jajka po kątach, to dostawiliśmy im więcej gniazd. Małgośka wtedy miała zajęcie. Przenosiła się z gniazda do gniazda, sprawdzając gdzie najwygodniej i gdzie sianko w… puch nie uwiera. Wszystkich jednak na raz zająć nie mogła…
Wracając do tematu.
Nasza parka silek wyrobiła w nas pewność, że ta rasa kur jest nielotna i dlatego z grzędy nie korzysta.
Stan na dzień dzisiejszy:
Moja Małgosia siedzi na najwyższej grzędzie! Nawet stołuje się na gzymsie pod oknem.
Nauczyła się latać, czy pokonała lęk wysokości? A może, to Jasiu krępował jej skrzydła?
Już na poważnie. Wiem, że to jest zły symptom.
Jeżeli nic się nie zmieni, w najbliższych dniach będę musiała oddzielić ją od stada. Nie wiem tylko, czy to dla niej będzie dobre. Nie ma już Jaśka, który mógłby jej dotrzymywać towarzystwa.
Tak, została sama. Nie ma jej kto bronić i faworyzować. Dla młodszych kogutów nie istnieje. Ledwo ją zauważają, ot dobrze że jej nie podepczą, pędząc za młodymi podfruwajkami.
Stara, samotna kobie… pardom, kura.
Szkoda mi jej, ale widzę w tym pewną sprawiedliwość.
Dziób za dziób.
LiniSemen