Cypis ma trzy miłości.
Po pierwsze kocha jeść- wszystko byle dużo. Jej ukochane danie, jak i zresztą pozostałych kóz, to suszony chlebek, który może jeść na okrągło. Nie gardzi też zbożem.
Pewnego dnia, niedługo po tym jak trafiła do nas, wyjadła całą karmę przygotowaną dla drobiu. Dostała takiego wzdęcia, że wyglądała jak balon na cienkich nóżkach! Tak nas wystraszyła, że wezwaliśmy weterynarza. Zrobił jej płukanie żołądka, zalecił pojenie jakąś miksturą dwa razy dziennie, a ode mnie, gratis, dostała masaż brzucha przez prawie pół nocy.
Później jeszcze nie raz przypominała balon, ale nie wpadaliśmy już w panikę i nie wzywaliśmy do niej weterynarza.
Cypis jest wielką smakoszką zup i jak tylko się jej trafi taka gratka, to wiaderko wyliże do czysta!
Mlaska sobie wtedy apetycznie, mordeczkę zanurza w zupie prawie po same oczy i nie zważa na to, że taki na przykład barszczyk czerwony zamienia ją z wyglądu w krwawą bestie.
Wszelkie strużynki, roślinki…. to byleby było ich dużo i na okrągło.
Czasami patrzę na nią jak zajada i dziwię się:
- Cypis, gdzie ty to mieścisz? Że też ty łakomczuchu jeszcze nie pękłaś?
Na początku, gdy trafiła do nas, to ona była przywódczynią w stadzie. To ona zaczynała pierwsza jedzenie i wyjadała najlepsze kąski często używając rogów, aby odgonić pozostałe kozy.
Teraz, gdy młode dorosły, a ona jeszcze bardziej się zestarzała, role się odwróciły.
Młodsze kozy bardzo jej dokuczają.
Musimy o Cypiska szczególnie dbać. Jedzenie i spanie ma osobno, ale korzysta ze wspólnego wybiegu, pomimo że czasami musi salwować się ucieczką przed dokuczliwością innych kóz. Jednak, to właśnie ona nie zgodziła się na osobny wybieg. Tak długo stała przy ogrodzeniu i meczała w wniebogłosy w stronę pozostałych kóz, aż musieliśmy jej ustąpić i znowu przyłączyć ją do stada.
- Może i kozy, jak ludzie, jak się lubią to się czubią?
Na to by wyglądało.
Po drugie Cypis kocha odpoczywać.
Zgodnie z zasadą „po jedzeniu nie zapomnij o leżeniu”, pięknie układa się w pozycji dla siebie najwygodniejszej i cały czas rusza brodą przeżuwając to co wcześniej zjadła.
Kiedyś, gdy mieszkała jeszcze na podwórzu naszego sąsiada, miała swój własny Cypisowy raj!
Podwórze Piotra zdobi wielka stara grusza rodząca masę ulęgałek. Nikt tego nie jadł, poza kozami, a zwłaszcza Cypisem. Młodzież bardziej bawiła się gruszkami niż jadła. Jednak Cypis do sprawy podchodziła poważnie. Kładła się pod drzewem i na leżąco wyjadała wszystkie gruszeczki dookoła siebie, a potem wybierała następne miejsce również bogata zaopatrzone, i następne…
Trzecia, największa miłość Cypisa, to utarczki z psami.
Niech no tylko któryś zbliży się do wybiegu!
Cypis staje z drugiej strony siatki, pochyla łeb i nadstawia rogi gotowa do ataku i obrony pozostałych kóz.
I pozostałe kozy chowają się za nią!
Widok dosyć śmieszny bo jest nie tylko najstarsza, ale najmniejsza i do tego dosyć przysadzista. Pomimo, że na co dzień Cypis straciła już swój autorytet wśród kóz, to w chwilach zagrożenia to ona jest znowu najważniejsza.
Już sam wygląd Cypisa wskazuje na wojowniczą naturę. Ucho częściowo odgryzione, powieka rozerwana, na bokach zabliźnione ślady po zębach. Wszystkie te blizny zdobyła na polu walki, gdy jeszcze nie oddzielała ją od wroga siatka.
Ciało okaleczone, ale duch waleczny nie złamany!
LiniSemen