zlote-tarasy-a-pajeczyna

Babie lato już za nami. Zaczęły się poranne przymrozki. Mgliste poranki. Pochmurne dni. Brr! Jeszcze można zobaczyć misterne pajęczyny. Srebrzą się schwytanymi kropelkami mgły. Uwypuklając zawiły wzór pajęczej koronki pozwalają w pełni podziwiać tkackie zdolności owada. Podziwiam. Widok piękny i ulotny. W przyrodzie tak, ale… Kilka dni temu byłam na szkoleniu, niedaleko Warszawy. Trochę żałowałam, że być może przez ten wyjazd umkną mi ostatnie ciepłe jesienne dni. Długie spacery z psami i babie lato. Skoro jednak z własnej nieprzymuszonej woli zapisałam się na ten wyjazd, to… komu w drogę… . W stolicy ostatnio byłam lat temu …dzieści. I wcale nie tęskniłam. Ten ruch, ten pośpiech, to zabieganie… nie ogarniam. Jestem miłośniczką życia na wsi,  w bliskim kontakcie z przyrodą. Miasto przeraża mnie z lekka. Teraz miałam tyle czasu, żeby pobieżnie tylko, obejrzeć okolice Dworca Centralnego i Pałacu Kultury. I już naprzeciw Dworca jakże piękny widok-  Złote Tarasy! Przepiękna konstrukcja dachu, jak pajęczyna, zawieszona między dużo wyższymi sąsiednimi budynkami. Nie mam zdjęcia z zewnątrz, a tylko takie na którym starałam się uchwycić Pałac Kultury ponad przeźroczystym dachem Złotych Tarasów. Twórcy tego cudu  może nie chodziło o to, żeby kojarzyć ten widok z pajęczyną. Nie wiem i nic mnie to nie obchodzi! Dla mnie było to tak, jakby Warszawa puściła do mnie oczko,... Czytaj więcej→

LiniSemen On 14 października 2010
rydzykowa-porazka

Nie, nie! Aż takiego wysypu grzybów to nie ma, żeby tak całymi rodzinami rosły. To jest kompozycja własna autora zdjęcia. Tak naprawdę to trzeba pochodzić za grzybami… ale wybór jest od maleńkich do olbrzymów. I bardzo dobrze, bo ta drobnica to dobry znak na następne grzybobrania. A te olbrzymy… oczy cieszą i ducha rywalizacji w grzybiarzach rozbudzają. Tego największego znalazł mój syn. Prawdziweczek błyszczał z daleka pięknym, jasnym kapeluszem, a do tego jeszcze okazał się zdrowy, zdrowiusieńki. Ponad pół kilograma grzybka prześlicznej urody. Mniam. Muszę przyznać się, że pomimo udanego grzybobrania, niedosyt jakiś w lesie poczułam… Rydze! Rydze szukałam, a nie prawdziwki! Poczytałam sobie przepis na rydze z patelni. Oczy moje uwiodło zdjęcie, a kubki smakowe zaczęły ostro domagać się jakowejś, choćby malusieńkiej próbki, tak smakowicie opisanej potrawy. Tym bardziej, że pięćdziesiątki dobiegam, a rydza nie kosztowałam(-:)). No więc w las! I nic. Zero. Nul. Ani jednego rydzyka. Porażka. Łażę ci po tym lesie, coraz bardziej nos na kwintę zwieszam, a kręcę nim i wybrzydzam: - prawdziwek, eee… znowu prawdziwek… - i po co to tyle tych podgrzybków rośnie… - te lasy jakieś takie ubogie, jednorodne…. No i doigrałam się! Jak nie potknę się o gałąź jakowąś! …jak na kolana nie bęcnę! Aż grzyby z koszyka posypały się na mech zielony, a chwilowe malkontenctwo... Czytaj więcej→

LiniSemen On 5 września 2010
grzybobranie-czas-zaczac

Tak, tak kochani! Czas w las! Oderwijcie się od swoich codziennych zajęć. Od tych monitorów, telewizorów, … I pieszo, albo rowerami,  a tylko w ostateczności (jak już naprawdę macie bardzo daleko) samochodami rwijcie do lasu! Już można zbierać/ rwać grzyby. Pokazały się. I to nawet sporo prawdziwków.A więc ruszajcie na prawdziwki! No, może jeszcze nie jest ich tak dużo, żeby kosą kosić, ale kto wie czy będzie ich więcej? W zeszłym roku nie narobiłam zapasów na początku wysypu grzybów licząc, że jeszcze będzie ich więcej, no i przeliczyłam się. Prawie nic nie nasuszyłam i niewiele zamroziłam. A u mnie w domu wszyscy bardzo lubimy grzybki. Bardzo. I sos grzybowy. I zupę z prawdziwków. I pizzę z grzybami smażonymi, kiełbasą, cebulą i ogórkami kiszonymi. I marynowane grzyby. I smażone grzyby ze śmietaną. I jajecznicę z grzybami. Ja osobiście wyznaję zasadę, że: Nie zastąpisz w potrawach grzybów leśnych pieczarkami. Kropka i basta. I nie gotuję podrób. Teraz zaczynam odrabiać zaległości.W tym roku jestem przezorniejsza i nie czekam na nic, tylko zbieram, zbieram. A poza tym już sam spacer po lesie to rozkosz. Pogoda z lekka deszczowa wcale mi nie przeszkadza. Przeciwnie. Wilgoć w powietrzu uwalnia specyficzny mokry zapach mchów i igliwia. A mchy piękne! Puszyste! Soczysto zielone.Opite rosą i deszczem. Od czasu do czasu, jakby w nagrodę, las wynagradza mnie, dodatkowo, oprócz grzybów jeszcze jakimś... Czytaj więcej→

LiniSemen On 27 sierpnia 2010
ogrodowy-bilans-powodziowy

Niestety, ale powódź trwała u nas przeszło miesiąc. Tyle czasu nasza działka była pod wodą. Długo stojąca woda zniszczyła nam wiele drzew i krzewów. Wszystkie bzy i większość iglaków, także wiśnie, orzechy włoskie, leszczynę… Za to nasza winnica odżyła! Te winorośle, które stały ponad wodą po prostu wypiękniały. Winogrona mają dużo i wcale ładne. Liście soczyście zielone i gęste, a pędy bujne. Wygląda na to, że winorośl nareszcie napiła się do syta. No tak, prawie miesiąc stała w wodzie. Odmiany późniejsze, które nie zdążyły  wypuścić przed powodzią dosyć wysokich pędów niestety, ale przepadły. Chociaż jeszcze nie do końca tracę nadzieję. Przecież dopiero niedawno na nowo zaczęła zielenić się morwa, która całkowicie była pod wodą. Kamy wypuściły pierwsze liście i mieczyki nieśmiało wyglądają z ziemi… Ciągle jeszcze jest nadzieja. Najlepiej przetrwały aronie, nawet te młodziuśkie.  Pomimo, że były zalane prawie do połowy, to zaowocowały i właśnie wczoraj robiłam sok z aronii. Śliwy węgierki też sobie poradziły, chociaż niektóre odrastają, aż od poziomu ziemi i tak samo juki. Ogród warzywny całkowicie popłynął, ale na nowo wysiałam ogórki, buraczki, marchewkę, fasolkę szparagową, sałatę, kalarepki. Posadziłam do gruntu ocalałe sadzonki pomidorów, które przetrwały powódź na parapecie okna. W lesie, podczas spaceru z psami, znalazłam samosiejki... Czytaj więcej→

LiniSemen On 22 sierpnia 2010
czlowieka-poznaje-sie-w-sytuacjach-kryzysowych

Zamieszczone w tym wpisie zdjęcie jest ostatnim zdjęciem mojej działki z przed powodzi. Dokładnie jest to 23 maj 2010. Moment przygotowywania się do nadejścia wielkiej fali. Zwierzęta już ewakuowane, a woda na działce podtapia dopiero najniższe tereny i to minimalnie. Później poszło już piorunem. Moi sąsiedzi: Bożena, Marysia, Lechu (na zdjęciu), Piotr i drugi Piotr oraz  cała gromada dzieci i młodzieży. Wszyscy oni sami zaoferowali nam swoją pomoc przy stawianiu wału z worków.  Miało to zabezpieczyć przejście pomiędzy naszymi dwoma budynkami. Wcześniej, od kilku dni, angażowaliśmy się w przygotowywanie worków z piaskiem dla umocnienia wałów, w razie potrzeby. Ludzie chcieli mieć świadomość, że nie czekają biernie na rozwój wypadków, tylko czynnie minimalizują ewentualne straty. Ale, co dziwne, głównie angażowały się kobiety, dzieci, młodzież i tylko garstka mężczyzn. Reszta panów, ze stoickim spokojem, zbierała się pod sklepem i nad niejednym piwem, a może i nie tylko, słuchała: Jaka fala? Jaka woda? Jaka powódź? Bzdury! Nie będzie wielkiej wody! Nie siejcie paniki! Dziwne. Skąd ta pewność? Skąd ta wiedza? Wały podziurawione przez bobry. Jak ser szwajcarski. Jeżeli nawet ktoś to wcześniej zgłaszał odpowiednim służbom, to bezskutecznie. Dopiero na dwa dni przed falą, na moją interwencję i Bożeny,  ZGK przy pomocy mieszkańców,  próbuje to zarzucić worami.  Ot tyle, że nie widać jam, ale... Czytaj więcej→

LiniSemen On 4 czerwca 2010
a-jednak-powodz

Jeszcze nie tak dawno pisałam, że woda nam już nie zagraża. Tamta woda rzeczywiście nie, ale… przyszły majowe ulewy na południu kraju i na dzień obecny mieszkam sobie na wyspie. Tak. Od prawie dwóch tygodni mój dom zewsząd otacza woda. Suchą stopą do domu nie dojdziesz. Do dzisiaj nie mieliśmy prądu, bo skrzynka elektryczna jest tak nisko nad ziemią, że groziło jej zalanie. Sami zgłosiliśmy konieczność odłączenia prądu, żeby nie doszło do porażeń. Dzisiaj jednak, widząc że taka wysoka woda może utrzymać się jeszcze Bóg wie jak długo, mój mąż dzięki życzliwości sąsiadów, za pomocą przedłużaczy, doprowadził prąd do domu. No i wrócił nam XXI wiek! W zamrażarkach wszystko dawno już się roztopiło i popsuło, ale pal licho. Ludzie nie takie straty ponieśli. Cała moja działka jest pod wodą. Gdzie nie gdzie wystają czubki drzew i krzewów. Tyle  mojej pracy i starań. Na marne. Gdyby jeszcze ta woda szybko zeszła, to może coś ocalałoby, ale wg IMGW idzie nowa fala powodziowa… Gdyby ktoś w biegu spytał mnie co myślę i co czuję, to niestety ale moja wypowiedź składałaby się z samych pi,pi,pi. Na spokojnie mogę powiedzieć, że: Rozpiera mnie złość! Przez trzynaście lat od tamtej wielkiej powodzi nic nie zrobiono. Nawet gorzej, bo zaniechano wszelkich prac melioracyjnych oraz konserwacyjnych zwłaszcza wałów przeciwpowodziowych. Najczęściej używane tłumaczenie:  Brak pieniędzy. A gówno! Są... Czytaj więcej→

LiniSemen On 4 czerwca 2010
wiosna-cieplejszy-wieje-wiatr

Stało się! Jest wiosna. Na dworze robi się zielono, z dnia na dzień coraz bardziej. Pąki na drzewach nabrzmiewają, na niektórych krzewach już są małe listunie. Cudoo! A będzie coraz cudniej. Pierwsze kwiatki już kwitną, a za nimi cała masa innych szykuje się do parady. Trawa się zieleni i perz się zieleni. No właśnie!  Już kilka dni nieźle się gimnastykuję przy odperzaniu  moich rabatek, a jeszcze ich tyle przede mną. Zawsze wiosną mam wrażenie, że  nie zdążę tego wszystkiego obrobić z zielska i perzu. Zanim skończę w jednym miejscu, to w innych już znowu zielsko porośnie. Tak to na wiosnę wszystko “bucha” gwałtownie, a już zwłaszcza chwasty. Później, latem wegetacja spowalnia, wiele zielska już nie sieje się tylko czeka do przyszłego roku. Niestety, ale perz rośnie cały rok. Tej zimy, to i chyba rósł pod ta kołderką ze śniegu. Kurde, jakie dorodne kłącza udaje mi się wyciagać z ziemi! Jak powrozy! Do tego od dwóch lat moją działkę opanowało jakieś żółto kwitnące zielsko. Liście okrągłe przy samej ziemi, a później dostaje kwiatostan- pojedynczy  żółty kwiatek na wysokiej twardej, bezlistnej łodydze. Na początku nawet fajnie wyglądały te kwiatki na zielonym tle traw. Teraz tyle tego się nasiało, że miejscami nic innego już nie rośnie. I nic dziwnego. Ta roślinka ma korzenie długości 25-30 cm! Żadna susza jej nie straszna, a do tego sieje się jak szalona. Chyba muszę potraktować... Czytaj więcej→

LiniSemen On 25 marca 2010
woda-nam-juz-nie-zagraza

Przez kilka wcześniejszych dni, jak co roku na wiosnę, ciągłe żyliśmy podnoszącym się stanem wód w Odrze. Zaleje nas? Nie zaleje? Za wałem przeciwpowodziowym utworzyło się morze, Stańskie morze. Hektary zalane wodą. Dosyć szybko podnosił sie jej poziom, ale w porę wyhamował. Po tej stronie wału woda gruntowa podtopiła pole sąsiada, po drugiej stronie drogi i łączkę kawałek za naszą działką. U nas było widać wodę w ogródku przy drodze, ale tylko minimalnie i w jednym, najniższym miejscu. Na razie wszystko wróciło do normy. Z załączonego zdjęcia widać, że po tamtej stronie wału, wody było dużo więcej. W czasie jak Odra wylała, wrócił mróz i ściął wodę na rozlewiskach w dosyć gruby lód. Teraz, woda już wróciła do koryta Odry, a pomiędzy drzewami i krzewami zostały “zawieszone” kry lodowe. Dosłownie wiszą sobie w powietrzu, jakieś pół metra nad ziemią  i wskazują dokąd sięgała woda. Teren pod nimi już jest suchy, a one w niespotykany sposób zdobią nasz krajobraz. Widok ten nie utrzyma się długo, bo idą cieplejsze dni. Udało mi się utrwalić taką lodową dekorację, coś niespotykanego!  A do tego dochodzi jeszcze dźwięk! Trzask i chrobot towarzyszący pękaniu kruszących się na mniejsze części płyt lodowych. I delikatny odgłos kapiącej wody uwolnionej już z okowów lodu i prawie niesłyszalny szum strumyczków tworzących się z tych kropel i spływających w stronę matki rzeki. Na... Czytaj więcej→

LiniSemen On 12 marca 2010
zamiast-sniegu-wielka-woda

Zimę mamy już za sobą. Zdarzyć się może, że jeszcze trochę nam pomrozi, może i śniegiem w oczy sypnie, ale już nie na długo. W końcu, będzie musiała poddać się i odejść za lasy i góry. I dobrze jej tak! Nieźle już wszystkim dała się  we znaki. Śnieg tak długo zalegał, że aż przestał cieszyć. Ciągle biało i biało… Ciągle zimno i zimno… Ot, tak już sobie ludziska marudzili, z braku urozmaicenia w aurze pogodowej. I mamy urozmaicenie! Śnieg stopił się i… no właśnie, Odrą płynie wielka woda. Od kilku dni nie mieści się już w korycie więc zalewa  łąki, pola i lasy położone za wałem przeciwpowodziowym. Moja działka jest tak blisko wału, że jestem osobiście zainteresowana poziomem wody w Odrze. Zdarza się, że przy bardzo wysokiej wodzie, na części działki wychodzi gruntowa woda. Wyjdzie i zejdzie,  nie mam na to żadnego wpływu, ale mam poczynione pewne obserwacje. Cokolwiek działoby się  złego w górnym biegu naszych rzek (Odry, Wisły i tych co do nich wpadają), wcześniej  lub później przetoczy się falą powodziową i przez nasze ziemie, aż do Bałtyku! Przez kraj cały! I niewiele pomogą sztaby antykryzysowe, przeciwpowodziowe i jakie by tam nie powoływał. Bo przecież ich zadaniem jest sprawne działanie na wypadek powodzi, a nie jej zapobieganie. Jedyne działanie przeciwpowodziowe jakie inicjują, to rozbijanie kry na rzekach i chwała im za to. W przypadku wezbrania wód z powodu... Czytaj więcej→

LiniSemen On 1 marca 2010
w-rocznice-wyjazdu-do-kliniki-synowi

Gdyby tak mieć gumkę myszkę? Taką zwyczajną gumkę myszkę. Do wymazywania złych wspomnień… A taki zwykły ołówek? Zwyczajny ołówek. Do rysowania dobrych chwil… I gdyby tak mieć kartek z bloku wiele? I kredki kolorowe? O Boże! Jak ja bym wtedy usuwała i wymazywała! O Panie! Jak ja bym na nowo rysowała i tworzyła! Kolorami krasiła, barw nie żałowała… aż powstałoby dzieło idealne życie i wspomnienia całkiem nowe bez choroby bez bólu bez strachu i trwogi Tylko… czyje byłoby to życie? Czyje? Synku? Czy nadal twoje? LiniSemen  Czytaj więcej→

LiniSemen On 10 lutego 2010

Wieś Stany k. Nowej Soli | Sklep z rękodziełem, papierowąwikliną, ekowyrobami