Gospodarz, z którego uprzejmości korzystaliśmy i trzymaliśmy u niego kozy i ozdobne kurki, ma dwa psy. Jamnika Puzona i kundelka Zygusia.
Obydwa psy nauczone, że są panami podwórka, niczego nie przeczuwając stanęły nagle oko w oko z Cypisem! Nigdy wcześniej nie spotkały czegoś takiego, więc zapewne nawet nie wiedziały co to jest?
Krowę znały. Nawet kiedyś i owszem, obszczekały ją jak należy, a ona tylko łagodnie muczała.
Na końskim ogonie też czasami przejechały się. Chcąc udowodnić Kubie, że to one rządzą na podwórku, czepiały się jego ogona i tak długo nie chciały puścić, aż pan ich nie odgonił.
Myślały więc, że nie ma na nich mocnych! A już na pewno nie ten mały, rogaty cudak, niewiele od nich większy!
I tu się pomyliły!
Jeżeli chodzi o Cypisa, to ona już musiała mieć wcześniejsze starcia z psami. Nie czekając na zaczepkę, sama ruszyła do ataku i tak długo i zawzięcie trykała psy rogami , aż zagoniła je skomlące z powrotem do domu! Stała jeszcze jakiś czas pod progiem i gdy tylko odważyły się wystawić pyski, ona opuszczała łeb i nadstawiała rogi.
Od tego czasu zawsze już trwa wojna między psami i Cypisem, przy czym psy są odważne gdy są razem, w pojedynkę zaś przed nią uciekają. Po jednej i drugiej stronie przybywa obrażeń i blizn. Chyba dopiero przeprowadzka kóz na ich własne podwórko pozwoli zakończyć tę wojnę.
LiniSemen