Nasze kózki, Muszelka i Nutka, to chociaż siostry, ale charaktery całkowicie odmienne.
Muszelka jest jak zabawka przytulanka. Od czasu gdy odzyskała mamę, przestała się nas bać. Sama podchodzi do nas i trącając kopytkiem po nogach, albo trykając lekko łebkiem, prosi o głaskanie. To taka nasza żywa kozia terapia na smutki. Zawsze i wciąż chętna do pieszczot. Cierpliwie znosi nasze głaskanie i przytulanie.
Ciągle trzyma się blisko Cypisa. Razem z nią je i śpi. Nie psoci i tylko czasami daje się namówić Nutce na trykanki.
Jak to wygląda?
Kózki stają naprzeciwko siebie. Jednocześnie wspinają się na tylne nogi i opadają na przednie z całej siły zderzając się rogami. Aż słychać wyraźny trzask. Powtarzają to kilka razy i rozchodzą się odpocząć. Krzywdy sobie nie robią, ale na pewno w łebkach im od tego huczy.
Druga z sióstr, Nutka aż do tragicznej śmierci, została dzika i nieufna.
Każda próba zbliżenia się do niej kończyła się jej ucieczką. Podchodziła tylko wtedy, gdy dawaliśmy jej z ręki suchy chlebek. Chwytała w pyszczek kromkę i uciekała jak najdalej.
Pomimo, że taka tchórzliwa, jednak to ona zawsze znalazła sposób żeby coś spsocić!
Notorycznie kradła kurom i kaczkom jedzenie nic nie robiąc sobie z naszych sposobów zabezpieczania karmideł.
Intuicyjnie chyba wyczuwała niedomknięte wrota w stodole, gdyż zawsze w takim przypadku dostawała się do środka i plądrowała w zbożu.
Często, gdy Kuba wychodził ze stajni na spacer, wskakiwała mu do żłobu i brudziła. Kuba po powrocie rżał głośno obwieszczając, że on zwierzak czysty i siana z g.. jeść nie będzie!
W koziej stajence manifestowała swoją odmienność spędzając większość czasu osobno na wąskiej półeczce. Tutaj w dzień spała lub leżała. Nie szukała bliskiego kontaktu z matką i siostrą.
Mimo swoich wad, Nutka na pewno nie zasłużyła na los, który ją spotkał. Czasami myślę, że słusznie bała się ludzi, bo to w końcu człowiek ,w pewien sposób, przyczynił się do jej śmierci.
LiniSemen