Nasza Agatka, kurka rasy kohen, to dopiero wojowniczka. Pokonała koguta! Ale po kolei.
Jacek i Agatka i dwie ich córeczki żyli sobie zgodnie. Ale nas podkusiło, żeby ubarwić stadko i wymienić naszego Jacusia na innego koguta, od sąsiada. Kogut tej samej rasy, ale dużo bardziej barwny. Bardzo kolorowy i bardzo zabijaka. Rzucał się do wielkich kogutów na podwórku i sąsiad chciał go skrócić o głowę.
- Jeżeli chcecie się zamienić, to zamieniajcie się. Mnie tam wszystko jedno, z którego będzie rosół. Z mojego czy z waszego.
Jacka zamknęliśmy u Piotrka w kurniku, a do Agatki daliśmy nowego pana.
Sąsiad jeszcze raz uprzedził, że kogut może być agresywny, nawet do kur.
- Trzeba go pilnować jakiś czas, żeby ich nie pokaleczył. On jest okropny agresor.
Uzbrojeni w patyki staliśmy przy wolierze gotowi interweniować.
Kogut wyraźnie zły otrzepywał pióra i coś gniewnie gdakał. Na te dźwięki z wnętrza woliery wypadła Agatka. Może myślała, że to Jacuś wraca?
Zobaczyła obcego koguta i ją na moment zamurowało. On z kolei wyraźnie się ucieszył. Chyba mu się spodobała bo zaczął uderzać do niej w zaloty! Agatka odsuwa się i okazuje, że nie jest zainteresowana. Do niego to nie dociera. I na raz, jak Agata się wkurzy! Jak rzuci się na niego z dziobem i pazurami! Spłoszony kogut zwiał na grzędę. Co próbował z niej zejść, to Agata ponawia atak.
Bohater dwa dni przesiedział na grzędzie. Nic nie jadł i nie pił. Siedział jak mysz pod miotłą i nie ośmielił się piać, gdy w koło inne koguty piały.
Nie było rady. Kogut, w niesławie, wrócił do swojego gospodarza. A Jacuś wrócił do Agatki. Ona znowu stała się potulną kurką, a on dumnym właścicielem haremu.
LiniSemen