I w końcu doczekaliśmy się prosiaków. Nasze świnki wietnamskie oprosiły się.
Jako, że wcześniej żyły sobie w stadzie z knurem, to nie znaliśmy dokładnej daty ich godów i już zaczynaliśmy niecierpliwić się. U Piotra maciora oprosiła się pięćdziesiąt dni wcześniej, a nam wydawało się, że to będzie mniej więcej w tym samym czasie. Wyszło więcej, ale już są.
Dzień po dniu, nasze maciorki oprosiły się i mamy trzy maleńkie prosięta.
Dokładnie: dwa knurki i świnkę.
W sumie urodziło się sześć prosiąt, ale tylko połowa przeżyła…
Prosięta mają już trzy tygodnie, a ja dopiero teraz piszę o nich. Wcześniej nie chciałam zapeszyć.
Ten rok jest taki smutny jeżeli chodzi o nasze zwierzęta.
Powódź zmusiła nas do sprzedania kóz (Muszelkę i Tuptusie) z ich maluchami.
Sprzedaliśmy też świniodzika. Na skutek dwukrotnej ewakuacji stał się bardzo agresywny, wręcz atakował nas.
Później przyszedł pomór na króliki… straciliśmy cztery malutkie króliczki i jednego średniaka… Całe szczęście, że inne przeżyły, chociaż samica i reszta średniaków jeszcze walczą. To już miesiąc minął, a ja codziennie przemywam im oczy i nosy rumiankiem…
No i zdechły trzy malusieńkie prosiaczki…
Parszywy rok.
W nagrodę za te wszystkie smutki, nasze nowe kruszynki, pozostałe trzy prosiaki – rozrabiaki, umilają nam czas.
Sama przyjemność obserwować, jak z apetytem doją swoje mamuśki, a potem bawią się na wspólnym wybiegu.
Nasze maciorki bardzo chętnie ryją dziury w ziemi. Czasami takie głębokie, że tylko tłuściuteńkie zadki, z merdającymi ogonkami, widać w wykopanych jamach. Teraz wszystkie pięć ryjów i ryjków robi z wybiegu ser szwajcarski. A ile przy tym zadowolonego chrumkania i ćmoktania!
Jeszcze więcej odgłosów i to znacznie głośniejszych, dobiega z ich wybiegu w porze karmienia. Z apetytem wylizują koryta do czysta mlaskając, ciamkając i siorbiąc, za nic mają savoir vivre. Co pominą maciorki, to z upodobaniem dokończą kury. Kilka z nich stale przefruwa przez płot i stołuje się u świnek.
Jedna wielka szczęśliwa rodzina.
Świnki wspólnie wychowują prosiaki, do tego stopnia, że i wspólnie karmią maluchy. A te obżarciuchy korzystają na tym i robią się jak hipopotamy.
I bardzo dobrze, bo w ich przypadku, to oznaka zdrowia.
LiniSemen