Mniej więcej sto metrów od mojego domu zaczyna się Obszar Natura 2000.
Za wałem przeciwpowodziowym.
Tak normalnie, to ze swojego okna widzę łąki i pola obrzeżone drzewami.
Wtedy, o tym że gdzieś tam płynie Odra można zapomnieć.
Ale nie dzisiaj.
Jest styczeń. Słońce trochę przygrzało. Temperatury poszybowały w okolicę 5 – 10 stopni Celsjusza, no i… Odrę mam na działce. To, co prawda są wody gruntowe, ale są. Zaledwie podtopienie. I tylko w niewielkiej części działki.
Do wszystkiego można się przyzwyczaić. Dlatego piszę: zaledwie podtopienie.
Ważne, żeby się dostosować.
Po powodzi w zeszłym roku w maju, zrezygnowaliśmy z uprawiania tej najniżej położonej części posesji.
Mamy na nią inny pomysł.
Jesienią nawoziliśmy ziemię w wybrane miejsca zalewanej części działki, a jak tylko pogoda pozwoli, to ją rozparcelujemy. Tej ziemi, to było przeszło 700 ton! Jednak, żeby zabezpieczyć się od podtopień na całej działce, to jest zaledwie kropla w morzu potrzeb. Dlatego, podniesiemy tylko drogę dojazdową do domu, wielki plac przed domem i plac w rogu działki. Resztę oddajemy we władanie wodzie.
Ona tu była wcześniej.
W tej chwili patrząc z okna wygląda to depresyjnie- jeżeli chodzi o nastrój i tak samo o pojęcie geograficzne:).
Ale… wyjdzie słońce, trawka się zazieleni, woda wróci “do siebie” i znowu będzie raj.
Do wiosny też coraz bliżej.
Czy to nie powód do radości?
Dla mnie tak.
LiniSemen