Krzyki i szepty
sianokosy
Wpisy
Babie lato już za nami. Zaczęły się poranne przymrozki. Mgliste poranki. Pochmurne dni. Brr! Jeszcze można zobaczyć misterne pajęczyny. Srebrzą się schwytanymi kropelkami mgły. Uwypuklając zawiły wzór pajęczej koronki pozwalają w pełni podziwiać tkackie zdolności owada. Podziwiam. Widok piękny i ulotny. W przyrodzie tak, ale… Kilka dni temu byłam na szkoleniu, niedaleko Warszawy. Trochę żałowałam, że być może przez ten wyjazd umkną mi ostatnie ciepłe jesienne dni. Długie spacery z psami i babie lato. Skoro jednak z własnej nieprzymuszonej woli zapisałam się na ten wyjazd, to… komu w drogę… . W stolicy ostatnio byłam lat temu …dzieści. I wcale nie tęskniłam. Ten ruch, ten pośpiech, to zabieganie… nie ogarniam. Jestem miłośniczką życia na wsi, w bliskim kontakcie z przyrodą. Miasto przeraża mnie z lekka. Teraz miałam tyle czasu, żeby pobieżnie tylko, obejrzeć okolice Dworca Centralnego i Pałacu Kultury. I... Czytaj więcej→
Nie, nie! Aż takiego wysypu grzybów to nie ma, żeby tak całymi rodzinami rosły. To jest kompozycja własna autora zdjęcia. Tak naprawdę to trzeba pochodzić za grzybami… ale wybór jest od maleńkich do olbrzymów. I bardzo dobrze, bo ta drobnica to dobry znak na następne grzybobrania. A te olbrzymy… oczy cieszą i ducha rywalizacji w grzybiarzach rozbudzają. Tego największego znalazł mój syn. Prawdziweczek błyszczał z daleka pięknym, jasnym kapeluszem, a do tego jeszcze okazał się zdrowy, zdrowiusieńki. Ponad pół kilograma grzybka prześlicznej urody. Mniam. Muszę przyznać się, że pomimo udanego grzybobrania, niedosyt jakiś w lesie poczułam… Rydze! Rydze szukałam, a nie prawdziwki! Poczytałam sobie przepis na rydze z patelni. Oczy moje uwiodło zdjęcie, a kubki smakowe zaczęły ostro domagać się jakowejś, choćby malusieńkiej próbki, tak smakowicie opisanej potrawy. Tym bardziej, że pięćdziesiątki dobiegam, a rydza nie... Czytaj więcej→
Tak, tak kochani! Czas w las! Oderwijcie się od swoich codziennych zajęć. Od tych monitorów, telewizorów, … I pieszo, albo rowerami, a tylko w ostateczności (jak już naprawdę macie bardzo daleko) samochodami rwijcie do lasu! Już można zbierać/ rwać grzyby. Pokazały się. I to nawet sporo prawdziwków.A więc ruszajcie na prawdziwki! No, może jeszcze nie jest ich tak dużo, żeby kosą kosić, ale kto wie czy będzie ich więcej? W zeszłym roku nie narobiłam zapasów na początku wysypu grzybów licząc, że jeszcze będzie ich więcej, no i przeliczyłam się. Prawie nic nie nasuszyłam i niewiele zamroziłam. A u mnie w domu wszyscy bardzo lubimy grzybki. Bardzo. I sos grzybowy. I zupę z prawdziwków. I pizzę z grzybami smażonymi, kiełbasą, cebulą i ogórkami kiszonymi. I marynowane grzyby. I smażone grzyby ze śmietaną. I jajecznicę z grzybami. Ja osobiście wyznaję zasadę, że: Nie zastąpisz w potrawach grzybów leśnych pieczarkami. Kropka... Czytaj więcej→
Niestety, ale powódź trwała u nas przeszło miesiąc. Tyle czasu nasza działka była pod wodą. Długo stojąca woda zniszczyła nam wiele drzew i krzewów. Wszystkie bzy i większość iglaków, także wiśnie, orzechy włoskie, leszczynę… Za to nasza winnica odżyła! Te winorośle, które stały ponad wodą po prostu wypiękniały. Winogrona mają dużo i wcale ładne. Liście soczyście zielone i gęste, a pędy bujne. Wygląda na to, że winorośl nareszcie napiła się do syta. No tak, prawie miesiąc stała w wodzie. Odmiany późniejsze, które nie zdążyły wypuścić przed powodzią dosyć wysokich pędów niestety, ale przepadły. Chociaż jeszcze nie do końca tracę nadzieję. Przecież dopiero niedawno na nowo zaczęła zielenić się morwa, która całkowicie była pod wodą. Kamy wypuściły pierwsze liście i mieczyki nieśmiało wyglądają z ziemi… Ciągle jeszcze jest nadzieja. Najlepiej przetrwały aronie, nawet te młodziuśkie. Pomimo,... Czytaj więcej→
Zamieszczone w tym wpisie zdjęcie jest ostatnim zdjęciem mojej działki z przed powodzi. Dokładnie jest to 23 maj 2010. Moment przygotowywania się do nadejścia wielkiej fali. Zwierzęta już ewakuowane, a woda na działce podtapia dopiero najniższe tereny i to minimalnie. Później poszło już piorunem. Moi sąsiedzi: Bożena, Marysia, Lechu (na zdjęciu), Piotr i drugi Piotr oraz cała gromada dzieci i młodzieży. Wszyscy oni sami zaoferowali nam swoją pomoc przy stawianiu wału z worków. Miało to zabezpieczyć przejście pomiędzy naszymi dwoma budynkami. Wcześniej, od kilku dni, angażowaliśmy się w przygotowywanie worków z piaskiem dla umocnienia wałów, w razie potrzeby. Ludzie chcieli mieć świadomość, że nie czekają biernie na rozwój wypadków, tylko czynnie minimalizują ewentualne straty. Ale, co dziwne, głównie angażowały się kobiety, dzieci, młodzież i tylko garstka mężczyzn. Reszta panów, ze stoickim spokojem, zbierała się pod sklepem... Czytaj więcej→
Jeszcze nie tak dawno pisałam, że woda nam już nie zagraża. Tamta woda rzeczywiście nie, ale… przyszły majowe ulewy na południu kraju i na dzień obecny mieszkam sobie na wyspie. Tak. Od prawie dwóch tygodni mój dom zewsząd otacza woda. Suchą stopą do domu nie dojdziesz. Do dzisiaj nie mieliśmy prądu, bo skrzynka elektryczna jest tak nisko nad ziemią, że groziło jej zalanie. Sami zgłosiliśmy konieczność odłączenia prądu, żeby nie doszło do porażeń. Dzisiaj jednak, widząc że taka wysoka woda może utrzymać się jeszcze Bóg wie jak długo, mój mąż dzięki życzliwości sąsiadów, za pomocą przedłużaczy, doprowadził prąd do domu. No i wrócił nam XXI wiek! W zamrażarkach wszystko dawno już się roztopiło i popsuło, ale pal licho. Ludzie nie takie straty ponieśli. Cała moja działka jest pod wodą. Gdzie nie gdzie wystają czubki drzew i krzewów. Tyle mojej pracy i starań. Na marne. Gdyby jeszcze ta woda szybko zeszła, to może... Czytaj więcej→
Stało się! Jest wiosna. Na dworze robi się zielono, z dnia na dzień coraz bardziej. Pąki na drzewach nabrzmiewają, na niektórych krzewach już są małe listunie. Cudoo! A będzie coraz cudniej. Pierwsze kwiatki już kwitną, a za nimi cała masa innych szykuje się do parady. Trawa się zieleni i perz się zieleni. No właśnie! Już kilka dni nieźle się gimnastykuję przy odperzaniu moich rabatek, a jeszcze ich tyle przede mną. Zawsze wiosną mam wrażenie, że nie zdążę tego wszystkiego obrobić z zielska i perzu. Zanim skończę w jednym miejscu, to w innych już znowu zielsko porośnie. Tak to na wiosnę wszystko “bucha” gwałtownie, a już zwłaszcza chwasty. Później, latem wegetacja spowalnia, wiele zielska już nie sieje się tylko czeka do przyszłego roku. Niestety, ale perz rośnie cały rok. Tej zimy, to i chyba rósł pod ta kołderką ze śniegu. Kurde, jakie dorodne kłącza udaje mi się wyciagać z ziemi! Jak powrozy! Do tego od dwóch... Czytaj więcej→
Przez kilka wcześniejszych dni, jak co roku na wiosnę, ciągłe żyliśmy podnoszącym się stanem wód w Odrze. Zaleje nas? Nie zaleje? Za wałem przeciwpowodziowym utworzyło się morze, Stańskie morze. Hektary zalane wodą. Dosyć szybko podnosił sie jej poziom, ale w porę wyhamował. Po tej stronie wału woda gruntowa podtopiła pole sąsiada, po drugiej stronie drogi i łączkę kawałek za naszą działką. U nas było widać wodę w ogródku przy drodze, ale tylko minimalnie i w jednym, najniższym miejscu. Na razie wszystko wróciło do normy. Z załączonego zdjęcia widać, że po tamtej stronie wału, wody było dużo więcej. W czasie jak Odra wylała, wrócił mróz i ściął wodę na rozlewiskach w dosyć gruby lód. Teraz, woda już wróciła do koryta Odry, a pomiędzy drzewami i krzewami zostały “zawieszone” kry lodowe. Dosłownie wiszą sobie w powietrzu, jakieś pół metra nad ziemią i wskazują dokąd sięgała woda. Teren pod nimi już jest... Czytaj więcej→
Zimę mamy już za sobą. Zdarzyć się może, że jeszcze trochę nam pomrozi, może i śniegiem w oczy sypnie, ale już nie na długo. W końcu, będzie musiała poddać się i odejść za lasy i góry. I dobrze jej tak! Nieźle już wszystkim dała się we znaki. Śnieg tak długo zalegał, że aż przestał cieszyć. Ciągle biało i biało… Ciągle zimno i zimno… Ot, tak już sobie ludziska marudzili, z braku urozmaicenia w aurze pogodowej. I mamy urozmaicenie! Śnieg stopił się i… no właśnie, Odrą płynie wielka woda. Od kilku dni nie mieści się już w korycie więc zalewa łąki, pola i lasy położone za wałem przeciwpowodziowym. Moja działka jest tak blisko wału, że jestem osobiście zainteresowana poziomem wody w Odrze. Zdarza się, że przy bardzo wysokiej wodzie, na części działki wychodzi gruntowa woda. Wyjdzie i zejdzie, nie mam na to żadnego wpływu, ale mam poczynione pewne obserwacje. Cokolwiek działoby się złego w górnym... Czytaj więcej→
Gdyby tak mieć gumkę myszkę? Taką zwyczajną gumkę myszkę. Do wymazywania złych wspomnień… A taki zwykły ołówek? Zwyczajny ołówek. Do rysowania dobrych chwil… I gdyby tak mieć kartek z bloku wiele? I kredki kolorowe? O Boże! Jak ja bym wtedy usuwała i wymazywała! O Panie! Jak ja bym na nowo rysowała i tworzyła! Kolorami krasiła, barw nie żałowała… aż powstałoby dzieło idealne życie i wspomnienia całkiem nowe bez choroby bez bólu bez strachu i trwogi Tylko… czyje byłoby to życie? Czyje? Synku? Czy nadal twoje? LiniSemen Czytaj więcej→