Ten rok był wyjątkowo owocny dla naszych bocianów. Dochowały się aż czwórki potomstwa! Na wiosnę nie zapowiadało się tak obiecująco. Bocian bardzo długo czekał na swoją partnerkę. Coś ponad trzy tygodnie. Nawet zaczęliśmy już obawiać się, czy ona w ogóle przyleci. W innych bocianich gniazdach w okolicy były już pary, a u nas nie. Bocian jednak wytrwale czekał, remontował gniazdo, no i znalazła się dziewczyna! Jeszcze dzień wcześniej jej nie było, a już następnego dnia, rano, obudził nas duet klekoczących bocianów. I zaczęły się gody. Później, na długo, nastały dni zimne i mokre. W TV i prasie podawano, że wiele piskląt bocianich nie przetrwało. Naszych jeszcze nie było widać. Jednak z obserwacji dorosłych bocianów można było wnioskować, że mają potomstwo. Po czym to było widać? Ano po tym, że zawsze i wciąż któreś było w gnieździe. Nigdy nie zostawiały go pustego. I w końcu, nad gniazdem, pokazały się dwa małe łebki! -Bociany mają dwa maluchy. Zaraportowałam telefonicznie synowi. A za dwa dni korygowałam. - Nie dwa tylko cztery. Teraz już widać cztery łebki. Był to czas powodzi. Dookoła hektary pól i łąk zalanych wodą. Dla ludzi strata, ale dla bocianów istny mega hipermarket. Rodzice bez problemów znajdowali pożywienie dla małych żarłoków. Całymi dniami, na zmianę, brodzili po łąkach i znosili do gniazda żarełko. Nastał czas pierwszych krótkich lotów. Boćki, mocno... Czytaj więcej→
Wpisy oznaczone tagiem "bocian"
I znowu są z nami bociany. Czyli… wiosna! Pierwszego w naszym gnieździe zobaczyłam wczoraj, ale już przedwczoraj jakiś kołował nad Stanami. Nie mam jeszcze tegorocznego zdjęcia bocianów, to jest z zeszłego roku i dlatego widać dwa boćki. Tak faktycznie to na razie jest jeden. Sprawdza gniazdo. Rozgląda się po okolicy i czeka na przylot partnera. Gniazdo jest w bardzo dobrym stanie, gdyż dopiero dwa lata temu było ponownie osadzone na słupie. Podczas wielkiej burzy wichura zrzuciła je na ziemię. Zginęły wtedy wszystkie młode. Wiem to tylko z opowiadań męża, bo byłam w tym czasie z synem w klinice na chemioterapii i my też byliśmy blisko tragedii. Czas rany leczy, przynajmniej większość ran. Pamięć złego zaciera się. U bocianów chyba też, bo pomimo tamtego wydarzenia nadal gniazdo zasiedlają. Dawno temu ludzie we wsi przygotowali bocianom jeszcze drugie gniazdo, ale z tego co słyszałam to one nigdy się w nim nie osiedliły. Czasami tylko widzę jak młode, ucząc się latać, robią sobie w tym gnieździe przystanek i po chwili lecą dalej. Teraz wiosną przed bocianami dużo pracy. Będą musiały gniazdo wyremontować. Znoszą wtedy patyki, grudy ziemi, pęki siana, a nawet sierść zwierzaków. Wszystko co znajdą i uznają za przydatne. Muszą tym na tyle uszczelnić gniazdo, żeby im jajka nie pospadały na ziemię. Zresztą później też jeszcze cały czas coś tam w gnieździe reperują, bo wiadomo każda wichura nowe... Czytaj więcej→