Nasz drugi pies to wilczur, lub raczej coś blisko tego. Przygarnęliśmy go ostatniego lata. Właśnie teraz skomli zdziwiony, że pan jeszcze go nie wypuścił. Na cóż- narozrabiał to ma! Pagon jest jeszcze młodzieniaszkiem i zachowuje się stosownie do wieku. Uwielbia wyścigi ze Strzałką i uwielbia podgryzać nas po stopach, tak że nie sposób przejść spokojnie przez działkę. Gdy Pagon nabiera ochoty na ten rodzaj zabawy, to nie pomaga krzyczenie i straszenie. Musisz człowieku znaleźć jakiegoś kijka i w ten sposób próbować się ratować. Przy czym, często gęsto on traktuje to jako zachętę do zabawy i po prostu zabiera kijka, a potem dumnie z nim maszeruje. Ostatnio działka przestała mu wystarczać i jak tylko otwieramy bramę, żeby wyjechać samochodem, to nasz Pagonik startuje na drogę jako pierwszy, no i wtedy się zaczyna! Biegamy za nim nawołując- prosząc i grożąc, a on nic. Musi odbyć swój obchód po najbliższej okolicy, zaznaczyć teren, podroczyć się z psami z sąsiedztwa i wraca dopiero jak sam uzna za stosowne. Jako, że z wyglądu to wielkie psisko, nie zostawiamy go samego sobie na drodze, żeby kogoś nie wystraszył, albo nie rozebrał z butów. Stąd nasze gonitwy za nim. Pamiętam jak do nas trafił. Mój mąż już kilka dni wcześniej zaczął robić podchody. -Kochanie wiesz, we wsi koło sklepu włóczy się bezpański piesek. Zaczepkę pominęłam milczeniem, świetnie wiedząc do czego zmierza. Mąż nie poddając... Czytaj więcej→