Prawie rok mija, jak moja Nesia wyszła na spacer i już nie powróciła. Ileż razy wydawało mi się, że słyszę jej miauczenie za zamkniętymi drzwiami, lub że mignęła mi gdzieś w przelocie. Głowa mówi, że ona już nie wróci, a serce chciałoby inaczej. Kot na załączonym zdjęciu, to nie jest Neska. To jedna z na pół dzikich kotek, w które obfituje podwórko Piotra. Za jego zgodą zabrałam ją na próbę do naszego domu. Strzałka od razu sprawę postawiła jasno. Nie i koniec. Warczała na nią, sierść stroszyła i wyraźnie mogła zrobić jej krzywdę. Myślę, że gdybym zdecydowała się przygarnąć kotkę, to nauczyłaby Strzałkę tolerancji. Jednak nie mogę. Jeszcze nie. Pamiętam jak Neska do nas trafiła. Właściwie, to chciałam mieć w domu kota. Samca. Okazało się, że do wzięcia jest kotka. - Nie musi pani jej brać, ale proszę przyjść zobaczyć. Przywieźli mi ją do domu, razem z kotką dla mnie. Kocura nie mają i nie wiadomo kiedy będzie. Zapraszała znajoma, która podjęła się załatwić dla mnie kota. Nastawiona na nie, jednak wybrałam się z wizytą. Zaraz w drzwiach powitał mnie trójbarwny kot. Przeważała biel z rudym i czarne łaty. - To ona? – Na pewno nie udało mi się ukryć rozczarowania w głosie. – Ładna. – Dodałam z grzeczności. - Ale gdzie tam! To maja Majka. Pani kicia siedzi w pokoju, na fotelu. Źle zniosła podróż samochodem. Jeszcze jest wystraszona. Oho! Znak! Ja też nienawidzę... Czytaj więcej→
Wpisy oznaczone tagiem "Neska"
Trzeci dzień mija, jak Neska nie wraca do domu. Chodzę po wsi i pytam, czy ktoś nie widział mojej kotki. Niestety. Z daleka mignął mi czarno biały kot i zaraz gdzieś się schował. Pobiegłam w tamtą stronę nawołując: - Neska! Nesiunia! Chodź do pani! To nie ona. Neska na pewno przybiegłaby do mnie. Kot zniknął, gdzieś w stercie drewna przed jakimś domem. Mężczyzna, który je rąbał, rozwiał resztę mojej nadziei: - Pani, to jest mój kot. Jeden z ośmiu. Chętnie go dam i jeszcze drugiego dołożę. Nie chcę. Ja chcę moją Neskę! Serce mi pęka, bo coraz bardziej dociera do mnie to, przed czym bronię się ze wszystkich sił. Ona już nie wróci, nie dałaby sobie rady tyle czasu poza domem. Osiem lat mieszkała z nami w mieście, a mnie diabeł jakiś podkusił, żeby zabrać ją na wieś! Myślałam, że tutaj będzie miała lepiej. Dużo przestrzeni, swobody, powietrza. Poza tym bardzo tęskniłam za nią. Teraz już niecodziennie wracam do domu. Wygospodarowałam kącik na budowie i tutaj sobie czasami nocuję. Ja i Strzałeczka. Brakowało tylko Neski. Przywiozłam ją któregoś razu, ze sobą, na wieś i tak została. Niedługo, zaledwie dwa tygodnie i przepadła bez śladu. Pierwsze dwa, trzy dni trzymała się tylko swojego koszyczka do spania. Nigdzie nie wychodziła. Nawet wstawiłam jej kuwetę. Dopiero musiała zrozumieć, że teraz może załatwiać się na dworze. Potem zaczęła wysiadywać na progu. Później kilka kroków... Czytaj więcej→