Mniej więcej sto metrów od mojego domu zaczyna się Obszar Natura 2000. Za wałem przeciwpowodziowym. Tak normalnie, to ze swojego okna widzę łąki i pola obrzeżone drzewami. Wtedy, o tym że gdzieś tam płynie Odra można zapomnieć. Ale nie dzisiaj. Jest styczeń. Słońce trochę przygrzało. Temperatury poszybowały w okolicę 5 – 10 stopni Celsjusza, no i… Odrę mam na działce. To, co prawda są wody gruntowe, ale są. Zaledwie podtopienie. I tylko w niewielkiej części działki. Do wszystkiego można się przyzwyczaić. Dlatego piszę: zaledwie podtopienie. Ważne, żeby się dostosować. Po powodzi w zeszłym roku w maju, zrezygnowaliśmy z uprawiania tej najniżej położonej części posesji. Mamy na nią inny pomysł. Jesienią nawoziliśmy ziemię w wybrane miejsca zalewanej części działki, a jak tylko pogoda pozwoli, to ją rozparcelujemy. Tej ziemi, to było przeszło 700 ton! Jednak, żeby zabezpieczyć się od podtopień na całej działce, to jest zaledwie kropla w morzu potrzeb. Dlatego, podniesiemy tylko drogę dojazdową do domu, wielki plac przed domem i plac w rogu działki. Resztę oddajemy we władanie wodzie. Ona tu była wcześniej. W tej chwili patrząc z okna wygląda to depresyjnie- jeżeli chodzi o nastrój i tak samo o pojęcie geograficzne:). Ale… wyjdzie słońce, trawka się zazieleni, woda wróci “do siebie” i znowu będzie raj. Do wiosny też coraz bliżej. Czy to nie powód do radości? Dla... Czytaj więcej→
Wpisy oznaczone tagiem "powódź"
Niestety, ale powódź trwała u nas przeszło miesiąc. Tyle czasu nasza działka była pod wodą. Długo stojąca woda zniszczyła nam wiele drzew i krzewów. Wszystkie bzy i większość iglaków, także wiśnie, orzechy włoskie, leszczynę… Za to nasza winnica odżyła! Te winorośle, które stały ponad wodą po prostu wypiękniały. Winogrona mają dużo i wcale ładne. Liście soczyście zielone i gęste, a pędy bujne. Wygląda na to, że winorośl nareszcie napiła się do syta. No tak, prawie miesiąc stała w wodzie. Odmiany późniejsze, które nie zdążyły wypuścić przed powodzią dosyć wysokich pędów niestety, ale przepadły. Chociaż jeszcze nie do końca tracę nadzieję. Przecież dopiero niedawno na nowo zaczęła zielenić się morwa, która całkowicie była pod wodą. Kamy wypuściły pierwsze liście i mieczyki nieśmiało wyglądają z ziemi… Ciągle jeszcze jest nadzieja. Najlepiej przetrwały aronie, nawet te młodziuśkie. Pomimo, że były zalane prawie do połowy, to zaowocowały i właśnie wczoraj robiłam sok z aronii. Śliwy węgierki też sobie poradziły, chociaż niektóre odrastają, aż od poziomu ziemi i tak samo juki. Ogród warzywny całkowicie popłynął, ale na nowo wysiałam ogórki, buraczki, marchewkę, fasolkę szparagową, sałatę, kalarepki. Posadziłam do gruntu ocalałe sadzonki pomidorów, które przetrwały powódź na parapecie okna. W lesie, podczas spaceru z psami, znalazłam samosiejki... Czytaj więcej→
Przed nadejściem pierwszej wielkiej fali, musieliśmy ewakuować nasze zwierzaki w bezpieczne miejsce. I ciągle jeszcze tam są. Mój mąż, przy pomocy Piotra, poprzewoził kozy, capa i świnki oraz kury do Lipin. Znaleźli się dobrzy ludzie, którzy przygarnęli naszych powodzian do swoich obór i stajni. Na ludzi dobrej woli zawsze można liczyć. Króliki trafiły do stodoły Piotra. Strzałka pojechała do Kamila i babci, do miasta. Małgośka z małymi kurczakami siedzi w budynku gospodarczym razem z drugą kokoszką, która wysiedziała nam pięć malutkich, powodziowych kurczaczków. Wykluły się dokładnie w dniu nadejścia pierwszej fali wezbraniowej. No i cały czas jest z nami Pagon. Zalaniu i zniszczeniu uległy posiane buraki pastewne i posadzone ziemniaki. Siano, jeżeli będzie to będzie droższe. Nie mam zamiaru narzekać, ale niestety przez powódź nie damy już rady utrzymywać wszystkie nasze zwierzaki. Z ogromnym bólem musieliśmy podjąć decyzję sprzedaży naszych podopiecznych. Sprzedaliśmy już Tuptusię z jej dwoma maluchami. Szukamy kupców na pozostałe… Deprecha… LiniSemen Czytaj więcej→
Zamieszczone w tym wpisie zdjęcie jest ostatnim zdjęciem mojej działki z przed powodzi. Dokładnie jest to 23 maj 2010. Moment przygotowywania się do nadejścia wielkiej fali. Zwierzęta już ewakuowane, a woda na działce podtapia dopiero najniższe tereny i to minimalnie. Później poszło już piorunem. Moi sąsiedzi: Bożena, Marysia, Lechu (na zdjęciu), Piotr i drugi Piotr oraz cała gromada dzieci i młodzieży. Wszyscy oni sami zaoferowali nam swoją pomoc przy stawianiu wału z worków. Miało to zabezpieczyć przejście pomiędzy naszymi dwoma budynkami. Wcześniej, od kilku dni, angażowaliśmy się w przygotowywanie worków z piaskiem dla umocnienia wałów, w razie potrzeby. Ludzie chcieli mieć świadomość, że nie czekają biernie na rozwój wypadków, tylko czynnie minimalizują ewentualne straty. Ale, co dziwne, głównie angażowały się kobiety, dzieci, młodzież i tylko garstka mężczyzn. Reszta panów, ze stoickim spokojem, zbierała się pod sklepem i nad niejednym piwem, a może i nie tylko, słuchała: Jaka fala? Jaka woda? Jaka powódź? Bzdury! Nie będzie wielkiej wody! Nie siejcie paniki! Dziwne. Skąd ta pewność? Skąd ta wiedza? Wały podziurawione przez bobry. Jak ser szwajcarski. Jeżeli nawet ktoś to wcześniej zgłaszał odpowiednim służbom, to bezskutecznie. Dopiero na dwa dni przed falą, na moją interwencję i Bożeny, ZGK przy pomocy mieszkańców, próbuje to zarzucić worami. Ot tyle, że nie widać jam, ale... Czytaj więcej→
Jeszcze nie tak dawno pisałam, że woda nam już nie zagraża. Tamta woda rzeczywiście nie, ale… przyszły majowe ulewy na południu kraju i na dzień obecny mieszkam sobie na wyspie. Tak. Od prawie dwóch tygodni mój dom zewsząd otacza woda. Suchą stopą do domu nie dojdziesz. Do dzisiaj nie mieliśmy prądu, bo skrzynka elektryczna jest tak nisko nad ziemią, że groziło jej zalanie. Sami zgłosiliśmy konieczność odłączenia prądu, żeby nie doszło do porażeń. Dzisiaj jednak, widząc że taka wysoka woda może utrzymać się jeszcze Bóg wie jak długo, mój mąż dzięki życzliwości sąsiadów, za pomocą przedłużaczy, doprowadził prąd do domu. No i wrócił nam XXI wiek! W zamrażarkach wszystko dawno już się roztopiło i popsuło, ale pal licho. Ludzie nie takie straty ponieśli. Cała moja działka jest pod wodą. Gdzie nie gdzie wystają czubki drzew i krzewów. Tyle mojej pracy i starań. Na marne. Gdyby jeszcze ta woda szybko zeszła, to może coś ocalałoby, ale wg IMGW idzie nowa fala powodziowa… Gdyby ktoś w biegu spytał mnie co myślę i co czuję, to niestety ale moja wypowiedź składałaby się z samych pi,pi,pi. Na spokojnie mogę powiedzieć, że: Rozpiera mnie złość! Przez trzynaście lat od tamtej wielkiej powodzi nic nie zrobiono. Nawet gorzej, bo zaniechano wszelkich prac melioracyjnych oraz konserwacyjnych zwłaszcza wałów przeciwpowodziowych. Najczęściej używane tłumaczenie: Brak pieniędzy. A gówno! Są... Czytaj więcej→